poniedziałek, 16 marca 2015

XII ,, Wędrówka, by znowu życie poukładać w całość jest samotna i długa..."

( Perspektywa Mie )

Zamrugałam kilka razy i zmarszczyłam brwi. Zdziwiłam się kiedy to powiedział. Jego głos był poważny, a oczy świeciły nieznanym mi wcześniej blaskiem. Czemu miałam głupie wrażenie, że mówi prawdę? Chciałam wierzyć w to, że jest po prostu dobrym aktorem.
Usiadł koło mnie, z kubkiem pełnym wody mineralnej. Pani Jackson przypatrywała nam się z szerokim uśmiechem. Szybko chwyciłam swoją szklankę i podniosłam do ust. Piłam, aż naczynie pozostało puste. Bałam się, że jeśli nie wypełnię czymś ust to zaraz wypaplam całą prawdę. Naprawdę serce mi się kroiło kiedy widziałem jej uśmiech. Taki dumny i szczęśliwy...
Zerknęłam na Michaela. Jak zwykle jego twarz nie zdradzała żadnych emocji, więc skupiłam się na oczach. Były smutne... Czy on też żałuje tego kłamstwa?
Nagle mama Michaela chwyciła go za rękę. Podobnie jak ,, mój chłopak " wpatrywałam się w starszą panią z niepewnością czekając na to co powie.
- Tworzycie taką cudowną parę. Naprawdę do siebie pasujecie...Michael jestem taka szczęśliwa, że w końcu znalazłeś swoją drugą połówkę -  chyba zwymiotuje. Ledwo powstrzymałam się od przewrócenia oczami. Michael uśmiechnął się i cicho westchnął. Odwrócił się w moją stronę. Przekręciłam głowę i również spojrzałam mu w twarz i nagle zrobił coś czego nigdy bym się nie spodziewała. Złączył nasze usta w pocałunku. Rozchyliłam je lekko z zaskoczenia, a on przygryzł delikatnie moją dolną wargę. Smakował jak mięta..mm..uwielbiam mięte. W ciągu paru sekund poczułam chyba wszystkie emocje, jakie mogłam czuć. Złość, rozkosz, zmieszanie, zadowolenie i wiele innych, które w tej chwili trudno było mi odróżnić. Poczułam coś dziwnego w brzuchy. Jak to się nazywa...emm motylki? Chyba tak. Powoli oderwał swoje usta od moich. Nie mogłam się poruszać, byłam całkowicie zdezorientowana.
- To może ja was zostawię samych...- szepnęła mama Michaela wstając. Przed wyjściem z kuchni posłała synowi porozumiewawcze spojrzenie.
Siedzieliśmy jeszcze krótką chwili w ciszy wpatrując się w siebie. Co mówił jego wzrok? Nie wiem..nie potrafiłam tego ocenić.
- Co to miało być? - spytałam po chwili. Mój głos był cichy i słaby. Z jednej strony dlatego, że nie chciałam, żeby ktoś nas usłyszał, a z drugiej nie potrafiłam wydobyć z siebie głośniejszego dźwięku.
- Ja...nie wiem - szepnął - Poczułem, że to będzie właściwe zagranie... - chrząknął po chwili.
- Właściwe zagranie? - zmarszczyłam czoło. Co on ma na myśli?
- Moja mama zaczęłaby coś podejrzewać. Zawsze tylko policzek, albo trzymanie za dłoń...Całując cię w usta pokazałem, że jesteśmy naprawdę razem. Rozumiesz prawda? - spytał, a w jego głosie wyczułam nutkę niepewności, a może nawet strachu?
Po sekundzie przytaknęłam, że tak i uśmiechnęłam się delikatnie. Nie chciałam, żeby uznał mnie za osobę kompletnie pozbawioną rozumu i intuicji...ale po chwili, kiedy wracałam  do swego pokoju przyłapałam się na myśli,  że chciałabym żeby pocałował mnie jeszcze raz...najlepiej dwa.

Wstałam wcześnie rano. Wzięłam prysznic, wysuszyłam i uczesałam włosy. Szybko się ubrałam i chwyciłam torebkę. Był śliczny poranek, powietrze było wilgotne i orzeźwiające. W nocy musiało podać, gdyż ziemia była rozmokła.  Kiedy już miałam wyjść pomyślałam, że to trochę nie w porządku. Szybko pobiegłam do kuchni, chwyciła pierwszą lepszą karteczkę, jak potem okazało się, że był to jakiś paragon.
,, Pojechałam na cmentarz. Za niedługo wrócę " położyłam karteczkę na blacie, a prawy górny róg przygniotłam cukierniczką na wszelki wypadek, gdyby wiatr zdmuchnął ją pod szafkę kuchenną.
Wsiadłam do mojego auta, które od 3 dni stało na parkingu pana Jacksona.
Podczas jazdy myślałam o wczorajszym pocałunku. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech i...NIE! Pokręciłam przecząco głowę na boki i przymknęłam mocno powieki, lecz zaraz je otworzyłam gdy przypomniałam sobie, że właśnie jestem na autostradzie i prowadzę.
Co się zemną dzieje? Westchnęłam ciężko. Naprawdę ciężko było  myśleć o tej całej sytuacji. W poniedziałek umarła mi mama, we wtorek zostaje dziewczyną Michaela Jacksona...chmm... a co jutro? Poznam syrenę z Atlantydy? Prychnęłam pod nosem. Teraz miałam czas na przemyślenia, byłam sama i cieszyłam się tym. Oparłam się wygodnie o siedzenie i puściła swoją ulubioną
 MUZYKĘ
Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć...Czy dobrze robię  udając, że jest z Michaelem?
Och...jak teraz  jest mi  potrzebna mądrość matki. Tak bardzo chciałam usłyszeć jej melodyjny głos, wskazówki...
Zaparkowałam samochód na parkingu w pobliżu cmentarza. Wyjęłam z bagażnika znicz, który długo czekał by ujrzeć światło dzienne. Po kilku minutach byłam już przy pomniku. Uklękłam i zapaliłam świeczkę. Odmówiłam modlitwę, a następnie usiadłam na ławce ustawionej obok grobu i zamknęłam oczy. W mojej głowię ukazywały się różne obrazki, chwili z życia mojego i mamy. Przypomniał mi się tata...nawet nie wiem gdzie go pochowali. Pamiętam jak przeżywałam jego śmierć, gorzej niż mamy. Może to przez wiek, lecz nawet teraz kiedy go wspominam chce mi się płakać. Tata był moim ideałem, prawdziwym bohaterem...Mamę kochałam i dalej kocham, lecz nasz kontakt nie był za dobry. Można powiedzieć nawet, że słabe. Dziwne...teraz kiedy pomyśle, że było wokół mnie tylu ludzi, a teraz niema nikogo i jestem zdana na siebie, mam mieszane uczucia. Boję się... Walczyłam z łzami pod powiekami, ostatecznie przegrałam. Malutkie kropelki  powoli kapały na ziemie. Wyprostowałam się i otarłam jej  dłonią. Wstałam i skierowałam się z powrotem do auta.

Po 35 minutach byłam w moim domu. Przebrałam się w czyste ubrania.
A poprzednie rzuciłam do prania. Mieszkałam w dużym budynku, moja mama była prawnikiem więc sporo zarabiała. Wyszłam na dwór i otworzyłam skrzynkę na pocztę. Znalazłam rachunki i wiele listów z kondolencjami od przyjaciół rodziny. Pff przyjaciół...więc gdzie teraz jesteście? Nawet nie zadzwoniliście...Wróciłam do salonu. Jak ja kochałam to miejsce, była to moja ulubiona cześć tego domu. No prawie ulubiona...pobiegła szybko na górę. Otworzyłam ostatnie drzwi w prosty korytarzu i weszłam do pokoju, mojego pokoju.
Nic się tu nie zmieniło przez te dni. To tutaj spędziłam najwspanialsze  i najstraszniejsze chwile w swoim życiu. Mnóstwo uśmiechów i tysiące łez. Podeszłam do łóżko i rzuciłam się na nie. Poczułam dziwną ulgę...Wyjęłam telefon z kieszeni, wybrałam numer i napisałam sms "
,, Nie przyjadę dziś " rzuciła telefon w kont i zamknęłam oczy.

Po jakimś czasie usłyszałam wibrowanie. Z niechęcią oparłam się na łokciach i chwyciłam komórkę leżącą obok. Odblokowałam ekran i odczytałam wiadomość od Michaela...
,, Jesteś tak długo na cmentarzu? "
,, Nie, jestem już w swoim domu" - odpisałam. Po kilku sekundach dostałam kolejna wiadomość.
,, Czekaj, zaraz przyjadę..."
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć :)
DZIĘKUJE ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE <3
Rozdział przed sobotą, więc uniknęłam kary xD
Szczerze mówiąc to nie planowałam, że dziś napisze kolejną cześć, lecz jakąś tak mnie wzięło c:
Co sądzicie o Mie?
Jestem ciekawa co o niej myślicie :)
Przepraszam za wszystkie błędy, czasem ukryją się gdzieś przed moimi oczami :c
Miłego czytania.
I dnia :)
,,Czasem potrzebna jest chwila samotności - Nie tylko po to, by chwilę odetchnąć, lecz też by przemyśleć parę spraw w ciszy "


11 komentarzy:

  1. Buzi buzi. :* jak ja lubię takie słodkie chwile. <333 no co mogę więcej napisać? Super notka. Oby tak dalej :)
    Pozdrawiam
    ~Bunia ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej *.* Mmm... ten pocałunek :3 :3
    Niech coś między nimi zaiskrzy, no!
    Ale, że w takim momencie ?? :c Nie rań mi serduszka, prooooszę xDD :c
    NOTKA CUDOWNA, jak zawsze :3
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Susie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kończysz w takim momencie*
      (przepraszam za błąd :( )

      Usuń
  3. Super! Ale w takim momencie zakończone.. ;<
    Michael powinien przemyśleć sprawę. Tak ukazywać rzeczy intymne aby coś komuś udowodnić? Trochę nie bardzo, a Mia na pewno coś do niego czuje, jestem pewna :D
    Pozdrowionka i czekam na kolejnyy ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesuje Cię co myślę o Mii. Myślę że jest zagubiona, ale nie tylko przez śmierć matki. Mam wrażenie że coś w jej życiu spowodowało że tak się stała. Tak jakby nie świadomie biegła w przepaści zatracała się w byciu dorosłym. Udawaniu że wszystko rozumnie i nic ją nie dziwi. Potrzebuje kogoś kto ją wyciągnie i Michael by się do tego idealnie nadawał. No i jeszcze uważam że jest zakochana w Michaelu a on w niej ale to chyba nie odkrycie ;)
    No to moja wizja może w ogóle nie zgadza się z prawdą ale trudno. :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze co myślę o Mii? Trudne pytanie. Uważam ją za zagubioną dziewczyną, z resztą co sie dziwić, jednego dnia traci matkę, potem udaje dziewczynę Michaela Jacksona, a następnie on ją całuje. Coś czuje, ze między naszą dwójką coraz bardziej iskrzy, ojacie kocham to odpowiadanie.
    Przepraszam, że dziś krótko, ale śpiesze się, bo umówiłem się ze mnajomym i zaraz mnie udusi, więc musze uciekać.
    Pozdrawiam ~Mike.
    P.S Przepraszam, że komentuje dopiero dziś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co to za kończenie w takim momencie co? Nie ma to, jak kończyć, ah no dobra nie marudze ci.
      Życzę ci dużo weny

      Usuń
  6. No w takim momencie zakończyłaś ?! no wiesz co ,foch forever nie no żart xd cudowna część ;) boże i ten całus ,a pózniej Mii chciała więcej i więcej fajnie xd ,ale jest troszkę zagubiona ,no ale umarła jej matka ,więc pewnie przez to :) ciekawe co wydarzy się jak Michael przyjedzie do niej
    Czekam i weny :) http://miloscjestzawszesilna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam! :D
    Nawet sobie nie zdajesz sprawy, jak mi brakowało Twojego opowiadania. Strasznie się cieszę, że powróciłaś do pisania i że nie zapomniałaś o swoich wiernych czytelnikach. :) Rozdział jest przecudowny! Podczas czytania Twojego wpisu w momencie kiedy Michael pocałował Mię, to aż zaparło mi dech w piersiach i z wrażenia zasłoniłam dłonią usta, a następnie niczym strzała przeleciałam przez resztę rozdziału. Niestety potem żałowałam, że go tak szybko przeczytałam, ale co poradzić, Twoje opowiadanie jest tak wciągające, że trudno się od niego oderwać. Kocham Twoje opowiadanie, jest naprawdę fantastyczne, ale za to zakończenie to normalnie mogłabym Cię udusić noo!!! :D Jednak po przedstawieniu sobie wszystkich argumentów za i przeciw tego nie zrobię, gdyż miałabym wtedy mniej korzyści niż pożytku. :D
    Już nie mogę się doczekać kolejnej części opowiadania.
    Pozdrawiam serdecznie i życzę mnóstwo weny,
    K@te :)

    OdpowiedzUsuń
  8. No, kochana. :) Nie wiem czemu, ale ta część mnie trochę... przytłoczyła? To pewnie przez te przemyślenia Mii, za bardzo wczułam się w jej stan ducha. :D Jeżeli chodzi o to, co o niej sądzę... Tak jak większość uważam, że jest zagubiona, ale myślę, że sie trochę rozkręci przy dalszej znajomości z Michaelem. Lubię ją, nie jest zdzirowata, więc to najważniejsze. Generalnie pocałunek... sama nie wiem co mam o tym myśleć. To wszystko jest takie dziwne. Pewnie Michael już powoli zaczyna coś czuć do Mii :D A co do kończenia w takim momencie, to uważam, że fajnie zakończyłaś. To podbudowuje napięcie i sprawia, że nie możemy się doczekać kolejnego rozdziału, więc pisz szybko! Jestem ciekawa co się stanie jak Mike do niej wpadnie. I właśnie takie zakończenia pobudzają wyobraźnie również czytelników, bo sama zaczęłam snuć i wymyślać sobie historyjkę, co będzie dalej. :D Czekam na kolejną notkę, pisz szybko, bo takie długie przerwy są straszne :( Pozdrawiam,
    Aga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hmm miodzio : DDD
    xD heheh
    Mia jest taką szarą myszką ;dd jakby xd troszku xD

    tyćko tajemnicza ale ma też charakter ^^
    :P
    :)




    fajnie sie czyta rozdziały, przyjemnie :)) :DD

    OdpowiedzUsuń