niedziela, 31 maja 2015

Druga cześć opowiadania + Informacja + Fakty

Druga cześć opowiadania znajduje się pod adresem - http://michaelimiadrugaczesc.blogspot.com/
KLIK
Zapraszam na razie do zakładki - W skrócie :) Tam narazi jest cokolwiek xD
Na początku chciałam kontynuować historie na tym blogu, lecz ostatecznie postanowiłam założyć nowego :)) Mam nadzieje, że nie macie mi tego za złe c:

Ważna informacja!
Nie będę już dodawać postów na tym blogu ( chyba, że w razie wyjątku ).
Wszystkie pytania oraz informacje o nowych rozdziałach/blogach proszę pozostawiać w zakładce ,, Spam " na moim nowym autorstwie, którego adres jest podany powyżej :)
Moja aktywność tutaj się kończy...
Będę co jakiś czas wpadać i obserwować wyświetlenia, komentarze i wg.
Niczego nie usuwam, wszystko zostaje :)
I to chyba tyle z ogólnych informacji...chyba, że o czymś zapomniałam o.O

Kilka Faktów!
Parę faktów oraz planów, które chciałam wcielić w historie, ale ostatecznie tego nie zrobiłam xD

1. Długo szukałam głównej bohaterki. Na początku miała ją grać Bella Thorne, ale ostatecznie się rozmyśliłam.

2. Nie znam nazwiska Mia. Znalazłam te zdjęcia przypadkową i strasznie mi się spodobały :)))

3. Michael miał mieć bardzo dużo koncertów i to miał być jeden z powodów rozstania głównych bohaterów.

4. Janet miała oskarżyć Michaela publicznie o groźby, że każe jej oddać mu swoją piosenkę ,, The Smile"

5.  Mia miała zajść w ciąże i dlatego tak szybko razem z Michaelem spędzili wspólnie noc. Sama nie byłam przekonana do tego pomysły, i dlatego postanowiłam zrobić ankietę, w której wy podjęliście decyzje :)

6.  Rodzina Michaela miała bardziej wtrącić się w związek, lecz zabrakło czasu xDD

7. Mia studiuje prawo - napisałam to pod wpływem impulsu dlatego, o jej studiach jest tak mało szczegółów Xddd

8. Michael miał szukać tłumaczki, na swoją trasę koncertową i w ten sposób poznać Mie.

9. Michael miał być oskarżony przez media ( każdy wie o co ) ponieważ zaproponował trzy dniową wycieczkę dla chorych dzieci. Ale doszłam do wniosku, że to by STRASZNIE skomplikowało historie.

10. Nadia miała się wcale nie pojawić! :D

11. Tych faktów miało być tylko 10 :))))

DZIĘKUJE ZA WSZYSTKO!!
Autor.











piątek, 29 maja 2015

Epilog.




Czas mijał szybko...
Każdy z nich poszedł swoją drogą. Każde dzielnie maszerując przed siebie...
On...człowiek, który stał się legendą,  który wprowadził muzykę w nową epokę, siedział teraz spokojnie na trawie obok jeziorka z delikatnym uśmiechem na ustach, wpatrzony w złocistą tarczę wiosennego słońca. Minął koleiny dzień, koleiny miesiąc i rok, a on ciągle słyszał jej melodyjny śmiech...
Pamiętał słodki zapach...
Pamiętał uroczy uśmiech...
Pamiętał każdy najmniejszy szczegół. I nigdy nie pogodził się z  odejście, lecz szanował jej decyzje...jedyne czego teraz pragnął to zapytać ,, Dlaczego?".

Gdzieś w Portland...w jednym z bloków, na dwudziestym piątym pietrze na balkonie, siedziała pewna dziewczyna. Dziewczyna jak setki innych...nikt nie wiedział o jej przeszłości. Która sąsiadka z dołu pomyślała kiedyś ,, Ej...a może była dziewczyną Michaela Jacksona?". Żadna...
Nucąc cicho pod nosem  pewną melodie, której tytułu zapomniała obserwowała zachód słońca.
Pamiętała o nim...o człowieku, którego istnienie miała wymazać z pamięci, a wspomnienia zakopać żywcem. 
Czuła się winna.
Zraniła go. Oszukała go. Okłamywała go.
Toczyła wewnętrzną walkę. Rozum kontra serce. 
I teraz po tych wszystkich miesiącach, siedząc skulona od lodowatego powietrza na zimnym balkonie...uśmiechnęła się ponieważ dziwne uczucie wypełniło ją od środka. 
Uczucie, że gdzieś tam jest, i również się teraz uśmiecha...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I nadszedł czas pożegnania...
Jest mi strasznie przykro z tą myślą .-.
Kończymy pierwszą cześć.
Piosenka " You Are Not Alone" rozpoczęła tą historie i również nią postanowiłam zakończyć.
Chciałem teraz serdecznie podziękować czytelnikom :
Susie Bartoszek,  Niger,  aniołek Mike'a,   Mike Hiro Julie Ross,  Jesabel,  Legends Never Die,   Kujonka15 Believers,  K@te,  ITB,  DengerousGirl 1958,  Karolina Jakaśtam,  Rebelle Qere,  Megan,  Aga,  Paulina | DengerousLove|,  Liberian Girl,  Michael Jackson Forever In My Heart, Unknown You ,  Martuś,  Naomi,  kobietawlustrze i   Evelyn.
( Przepraszam jeśli kogoś pominęłam )
Bardzo dziękuje i...cóż do następnej części c:
Autor.
The Smille
Ps. Tradycyjnie przepraszam kochani za błędy c:

 
                                      "Wszystko pewnego dnia się zaczyna...i pewnego  kończy"

TAK CUDOWNIE SIĘ ZŁOŻYŁO, ŻE KOŃCZYMY PIERWSZĄ CZEŚĆ OPOWIADANIA DZIESIĘCIOMA TYSIĄCAMI WYŚWIETLEŃ!!
DZIĘKUJE :)
  






wtorek, 12 maja 2015

XIX "W pewnym momencie trzeba dopuścić do siebie myśl, że nie będzie długo i szczęśliwie".




I minął ostatni miesiąc.
Samolot wyleciał z Rosji dokładnie o 18:00 wieczorem. W Stanach Zjednoczonych  byliśmy już o godzinie trzeciej nad ranem. Na lotnisku nie było paparazzi co poprawiło mi odrobinę humor.
Noc była piękna, nic nie wskazywało nadchodzącej katastrofy.
Gwiazdy migały wesoło, a księżyc wyglądał niezwykle dostojnie otoczony tymi małymi ognikami.
W drodze powrotnej rozmyślałem nad Mia.
Wiem co muszę zrobić, ale tym razem mam przeczucie, żeby uciec w uczucie.
Musimy porozmawiać, tak dłużej nie mogło być. Cóż..niestety tak już chyba jest. Ja ją kocham, ona mnie nie. Życie faktycznie zaskakuje na każdym kroku. Ciągle uczę się jak żyć i postępować, ale nigdy bym nie pomyślał, że mój związek z Mia możesz zakończyć się tak szybko i niespodziewanie.
Nawet nie potrafię powiedzieć co tak dokładnie zaważyło.
Natomiast Nadia...okazała się bardzo miłą dziewczyną. Przez ostatnie tygodnie sporo ze sobą rozmawiamy. Dowiedziałem się, że rozwiodła się ze swoim mężem ubiegłej zimy ponieważ nie był jej do końca wierny, ma 22 lata oraz wychowywała się z trójką braci i matką, gdyż ojciec zmarł kiedy miała 5 lat. Bardzo ją polubiłem, chociaż czasem kiedy mówiłem o Mie wydawało mi się, że jest zła.
O wilku mowa.
Wyjąłem komórkę z kieszeni spodni i spojrzałem na wyświetlacz. Nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Tak Nadia? - spytałem dalej obserwując gwiazdy, które przy tej prędkości zlewały się ze sobą.
- Hej Mikuś. - przywitała mnie swoim melodyjnym głosem. A tak! Wspominałem, że jako jedna z nielicznych osób może mówić do mnie Mikuś? Nie? A więc teraz już wiecie.
- Coś się stało? - spytałem.
- Mam dylemat czy założyć różową koronkową sukienkę bez ramiączek czy czarną błyszczącą z paskiem na biodrach...jak myślisz, w której będzie mi lepiej? - zaśmiała się uroczo.
- A gdzie się wybierasz?
- Na premierę jakiegoś głupiego filmu.
- Skąd wiesz, że jest głupi skoro jeszcze go nie obejrzałaś?
- Mam intuicje. - odpowiedziała, a ja mimowolnie przewróciłem oczami i uśmiechnąłem się sam do siebie. - Więc? W której będzie mi lepiej?
- W czarnej. - odrzekłem i wyobraziłem sobie Nadie w czarnej, obcisłej sukience. Lecz po chwili zgoniłem się sam w myślach. Michael, kolego przecież masz dziewczynę. Tutaj nasuwało się pytanie : Czy my dalej jesteśmy razem? Kochałem ją - to wiem na pewno.
- Masz racje, będę lepiej w niej wyglądać...jesteś już w USA?
- Tak, przyleciałem jakąś godzinę temu. - chrząknąłem.
- Idziesz z nią porozmawiać?
- Z kim?
- No...z rudą. - odpowiedziała chłodno. O dziwo poczułem się dotknięty kiedy powiedziała " z rudą".
- Spotkam się z nią jutro, dzisiaj jestem zbytnio zmęczony.
- Michael...to niema sensu. Musisz skończyć ten związek. - radziła.
- Nie chce go kończyć.
- Dlaczego jesteś tak uparty? Nie kocha cię, a ty musisz przyjąć to do wiadomości. - jej głos stał się ostrzejszy i niestety....bardziej przekonujący, lecz jakaś cząstka mnie krzyczała " Nie słuchaj jej!".
Ale czy była dość silna by przejąć pełną kontrole nad moim umysłem i sercem?
- Cześć Nadia...- westchnąłem.
- Och...dobrze rób jak chcesz. Na razie misiek. - rozłączyła się. Schowałem telefon do kieszeni i nagle zorientowałem się, że jestem już  z powrotem w domu. Wysiadłem z limuzyny i rozejrzałem się wkoło. Jak tu pięknie...to mój dom. Czułem spokój, harmonie, która przepełniała to miejsce. Tutaj gwiazdy świeciły mocniej, a całe zło pozostawało za murami. Wszedłem do swojego domu, do swej kuchni, w której przy stole siedziała  Janet i La Toya.
- Braciszku! - krzyknęły równocześnie oplatając ramionami moją szyje. Poczułem ciepło gdzieś tam w środku. Brakowało mi tego. Brakowało mi rodziny.
Zaczęliśmy rozmawiać. Opowiedziałem im o całej trasie, a one w zamian podzieliły się zemną nowinkami z okolicy. Nie lubiłem plotek, lecz moje siostry wiedziały wszystko o wszystkich, ale ,mimo to słuchałem z udawanym zaciekawienie.   Po godzinie przeprosiłem siostry i ruszyłem do swojej sypialni. Byłam zmęczony po tak długiej podróży...
Kiedy już otwierałem drzwi swojego pokoju usłyszałem cichy głos za swoimi plecami. Odwróciłem się, a za mną stała Ewa z kartka papieru w dłoni.
- Panie Jackson? Miło pana widzieć, jak minęła podróż? - spytała i uśmiechnęła się słabo.
- Witaj Ewa. Podróż...cóż męcząco. Opowiem ci wszystko jutro przy śniadaniu dobrze? - rzekłem i ponownie miałam zamiar przekroczyć próg swojej sypialni.
- Wiem....- zaczęła nie pewnie, a ja znów spojrzałem w jej stronę. Była blada, dziwnie smutna jakby miała się za chwili rozpłakać. - że dopiero co pan wrócił, ale to nie może dłużej czekać. - dodała.
- Coś się stało? - zmarszczyłem brwi zaniepokojony zachowaniem brunetki.
- Ka..kazała mi to przekazać. - wyciągnęła dłoń  z jakąś kopertą. - Pańskie siostry nie mają o niczym pojęcia. Dla pewności nie czytałam tego listu, tylko jestem pośredniczką. Jedyną osobą, której panna Evens ufała na tyle, by poprosić o przekazanie tego skrawka papieru panu. - zakończyła.
- Dziękuje. Dobranoc. - podziękowałem i po chwili siedziałem za zamkniętymi drzwiami swojej sypialni z bladoróżową kopertą w dłoni. Nie chciałem jej otwierać, wiedziałem co jest w środku....
Czy tak ma wyglądać koniec?
Wziąłem głęboki wdech, a potem wydech. Powoli zacząłem rozrywać koperta, z której wypadła złożona w pół śnieżnobiała kartka. Ostatnie pożegnanie?

Rozłożyłem papier i od razu rozpoznałem śliczne i  lekko pochylone w prawą stronę pismo.

                                                                                               ***

 Dzisiaj pisze do Ciebie ten ostatni list...
Co było się skończyło i chociaż było miło...to była głupia miłość. To nas wzmocniło, nie zabiło. To był mój błąd. Dziękuje Ci...nauczyłeś mnie kochać, lecz to mnie przerosło. Wszystko działo się za szybko i to nas zniszczyło Michael. Dzisiaj wiem...że będzie to dla mnie cena lekcja na całe życie. 
Dzisiaj wiem, że to Ci z góry pisali nam los. Michael...kocham Cię do szaleństwo chociaż nigdy tego nie powiedziałam. Pragnę twego szczęścia, proszę uwierz mi.  
Wiem, jestem tchórzem. Nie mam odwagi powiedzieć Ci tego osobiście...
Wiem, że ranie ale nie przeproszę bo tak musi być. 
Prawdopodobnie teraz jesteś smutny, może nawet zły. Ty musisz to zrozumieć!!
Musisz zrozumieć, że robię to dla ciebie. Och...to nie tak miało być.
Michael ty mnie nie kochasz, jesteś po prostu zauroczony...zauroczenie to nie miłość kotku. 
Pamiętaj...zawsze będę przy tobie. W najtrudniejszych momentach przypomnij sobie te wszystkie chwile kiedy byliśmy razem. Ja zawsze będę z tobą,  w twoich wspomnieniach...
Będę Cię wspierać. 
Zawsze będziesz mieć we mnie ostoje. Przecież miłość to uczucie wieczne...
Dzisiaj, teraz możesz mnie nie rozumieć, lecz kiedy nadejdzie odpowiednia pora dojdziesz do wniosku, że prędzej czy później zrobiłbyś to samo. 
Niech ten list będzie moim pożegnaniem. Nie zobaczymy się już więcej i proszę nie próbuj mnie szukać...właśnie w tej chwili znikam z twojego życia. 
Pamiętam jak kiedyś moja mama powiedziała, że ludzie boją się przyszłości ponieważ jej nie znają. Ja już się nie boję, wytatuowałam ją sobie na ścianie. Dobrze wiem czego pragnę. 
Wiesz czego? Twojego szczęścia. 
Na koniec życzę Ci wszystkie najlepszego skarbie.
Bądź szczęśliwy i proszę...zapomnij o mnie.
Kocham Cię. 
                                                                                                                  Twoja Mia. 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przedstawiam wam ostatni rozdział...
Jest tu kilka fragmentów z piosenek, które słuchałam pisząc tą notkę.
Jestem tylko trochę smutna myśląc, że to koniec pierwszej części :")
Długo pisałam ten list, chyba nie jestem zbyt dobra w pożegnaniach.
Więc kochani....za niedługo Epilog c':
Przepraszam za błędy.
Wszystkiego dobrego...
Autor.

" To smutne kiedy osoba, która dała Ci najlepsze wspomnienia staje się jednym z nich..."



   



sobota, 2 maja 2015

XVIII "Czasem jedna osoba potrafi wszystko spieprzyć"

Czas mijał bardzo szybko.
Przeleciał kolejny miesiąc.
Mia została tylko na parę dni zemną, potem wróciła do USA.
Ostatnio...rozmawialiśmy coraz rzadziej. A nasze rozmowy wyglądały raczej tak :
- Co u ciebie?
- W porządku. A u ciebie?
- Też.
Mia zachowywała się coraz dziwniej, a ja...nie wiedziałem dlaczego. Zdarzały się dni, a nawet tygodnie bez telefonu. Oddalaliśmy się od siebie, a ja nie wiedziałem co zrobić by temu zapobiec.
Kochałem ją - wiedziałem to na pewno.  Ale czy ona kocha mnie? Nie pokazywała tego...czy kiedykolwiek powiedziała do mnie kochanie? Chyba, że wtedy z Janet..
Może zbytnio się pośpieszyliśmy?
Znamy się dość krótko, a większość tego czasu  jesteśmy razem. Nocami myślałem o przyszłości...co z nami będzie? Czy pora to zakończyć? W każdym związku są ciężkie chwilę.
Wydawało mi się, że Mie to po prostu przerosło...
Z dnia na dzień weszła  w zupełnie inny świat. Straciła mamę, została sama.
To niczyja wina...
Tak po prostu miało być, ale mimo wszystko nie chciałem nawet o tym myśleć. Nie chciałem tego kończyć...

Wróciłem do swojego hotelu. Włochy są pięknym krajem... niema co ukrywać.
Nie mogłem spać. Po godzinie bezsensownej walki zapaliłem lampkę nocną. Wszedłem do łazienki i opłukałem twarz dwa razy zimną wodą. Co tu robić...
Na zegarku, który wisiał w salonie była godzina 23:00. Nagle wpadłem na pewien pomysł. Pobiegłem szybko do swojej sypialni. Wyjąłem pierwsze lepsze spodni i bluzkę i założyłem je na siebie. Następnie tradycyjnie czarne lakierki, okulary, kapelusz i płaszcz.
Przekręciłem klucz w drzwiach. Ostrożnie wyjrzałem na hotelowy hol. Spojrzałem w lewo. Moi ochroniarze, którzy pilnowali by nikt niepożądany  nie wdarł się do mojego pokoju stali kilka metrów od drzwi i rozmawiali o czymś. Z tej odległości nie słyszałem o czym.
Szybko i cicho jak kot pobiegłem na róg holu, a następnie szybko zniknąłem w windzie. Może było to ryzykowne, lecz co może mi się stać? Jest w hotelu gdzie obecnie śpią same znane osobistości. Więc chyba nie rzucą się na mnie jak stado bawołów prawda?
Jest to bardzo prestiżowy hotel z liczną ochroną. Po 23 na korytarzach nie było nikogo, wiec mogłem swobodnie się przemieszczać. Podziwiałem obrazy słynnych malarzy wiszące na kremowych ścianach, z pozłacanymi rogami oraz rzeźny i popiersia znanych ludzi stojące w podobnych odległościach od siebie. Zjechałam kolejne pietra niżej. Byłem na parterze. Recepcjonista pisał coś w jakim zeszycie za ladą i nawet nie zauważył Michaela Jacksona przechodzącego spokojnie za jego plecami...
Parter był śliczny. Biały płytki na podłodze, kremowe sofy, szklane ściany, pozłacane ozdoby oraz wielki żyrandol z diamentów. Przeszedłem kawałek dalej ciesząc się swobodą. Kolejny korytarz i nagle...bum!
- Jak pan idzie!?
- Bardzo panią przepraszam. - odpowiedziałem. Wyciągnąłem dłoń do kobiety leżącej na ziemi. Po chwili nie pewności chwyciła moją ręką i pozwoliła sobie pomóc. Pomasowała obolałe ramie i jęknęła cicho. Mogłem jej się przyjrzeć dokładniej. Miała bordowe włosy, niebieskie oczy oraz jasną karnacje. Była drobna, średnio wysoka.  Całkiem ładna.
- Jeszcze raz bardzo przepraszam...- powtórzyłem. Kobiet spojrzała na mnie i znieruchomiała. Zrobiła wielkie oczy i otworzyła odrobinę usta.
- Michael Jackson? - uśmiechnęła się .
- Tak to ja. - westchnąłem również lekko rozchylając wargi. Dziewczyna zaśmiała się krótko i oparła dłonie na biodrach.
- Nie spodziewałam się, że spotkam tutaj Michaela Jacksona.
- Cóż...ja też dzisiaj myślałem, że o 23 korytarze będą puste. - na moje wypowiedź bordowo włosa zaśmiała się melodyjnie.
- Nie mogłam spać i postanowiłam, że troch pochodzę... a ty?
- Również. Nigdy nie mogę tego robić więc skoro natrafiła się okazja...- uśmiechnąłem się.
- Nigdy? - zmarszczyła brwi. Pokręciłem głową na boki na znak, że nigdy. - ja jestem modelką...ale nie aż tak sławną osobą jak ty więc mam trochę luzu..
- Modelką? Proszę mi wybaczyć, ale nie interesuje się modą więc...- wzruszyłem ramionami - jak się nazywasz?
- Nadia Hanizelt.
- Może dasz zaprosić się na herbatę? - zaproponowałem.
- A mogę kawę? - podniosła lewą brew.
- Dobrze, więc zapraszam panią na kawę o 23 w nocy. - klasnąłem w dłonie.

- Co dla państwa? - spytał kelner w białym fartuchu i czarnej kamizelce podchodząc do naszego stolika. Podałem mu menu.
- Poproszę niesłodzoną czarną herbatę z cytryną. - oznajmiłem.
- Tak jest. A dla pani ? - zwrócił się do mojej towarzyszki. Dziewczyna westchnęła głośno po czym oddała kartę kelnerowi.
- Poproszę Latte z bitą śmietaną tylko nie za dużo. Do dekoracji truskawkę oraz czekoladową rurkę.
- Słodzić?
- Nie. Zero cukru. - odpowiedziała szybko. Kelner podziękował za zamówienie i odszedł zanieść je do kuchni. Dziewczyna oparła łokcie na stole, a dłonie splotła pod brodą.
- A więc...jak podobają ci się Włochy? - zagadnęła.
- Śliczny kraj. Od razu mnie urzekł. Jesteś włoszką? - spytałem zdejmując kapelusz i okulary.
- Nie. Amerykanką tylko miałam tutaj pokaz. Ty właśnie odbywasz trasa koncertową prawda?
- Zgadza się, lecz już kończę. Szkoda...rzadko kiedy mam czas na podróże, a poznawanie nowych miejsc to coś cudownego dla mnie.
- Mało czasu? Nie możesz wziąć urlopu? - zdziwiła się poprawiając włosy.
- To nie takie proste...
- Och rozumiem... - rozmowę przerwał nam ten sam kelner. Podał nam zamówione wcześniej napoje i odszedł. Spojrzałem na Nadie, które właśnie brała łyka swojej kawy. Kiedy napotkała moje spojrzenie zatrzepotała zabawnie rzęsami.
Uśmiechnąłem się.
- Mnie z kolei męczy ciągłe życie w biegu. Nigdzie nie zagościłam dłużej niż miesiąc. Zresztą życie na walizkach i mieszkanie w hotelach to...no sam wiesz. - uśmiechnęła się cicho wzdychając.
- Tak rozumiem. Wszystko z czasem się nudzi...- pokiwałem ze zrozumieniem głową. Wziąłem łyk herbaty. - mówisz, że jesteś modelką? - zmarszczyłem brwi. Nadia spojrzała na mnie jak na idiotę.
- Wow...słaby refleks. - zaśmiała się.
- Nie, nie po prostu planowałem nagrać nowy teledysk i jest mi potrzebna dziewczyna. Jesteś modelką, ale chyba zrobisz wyjątek choć jeden raz i zostaniesz aktorką? - uśmiechnąłem się.
- Pewnie! - zawołała. - uwielbiam grać w teledyskach!
- Serio występowałaś już w jakiś?
- Tak, ale były to mniejsze produkcje. Żadne hity.
- Świetnie...emm..mogę twój telefon? Wbije ci mój numer. - Nadio szybko wyjęła z kieszeni telefon w różowej obudowie i podała mi go. Szybko wystukałem poszczególne cyfry na klawiaturze i oddałem dziewczynie komórkę.
Nadia  założyła włosy za ucho. Nagle przypomniała mi się Mia...
- Michael co jest? - spytała miękko tym swoim niezwykle delikatnym głosem.
- Nic ważnego...po prostu coś mi się przypomniało. - odpowiedziałem i wziąłem łyk herbaty.
- Nic ważnego? Jesteś smutny...no dalej. Co ci gnębi? Pani doktor słucha. - podniosłem jedną brew i spojrzałem na dziewczynę. Uśmiechnęła się szeroko. Westchnąłem.
- Chodzi o dziewczynę...
- O w tych sprawach jestem ekspertem.
- Ostatnio rzadko ze sobą gadamy i w ogóle...nie możemy się dogadać. Znamy się dość krótko i może to też jest powód, ale ona...cóż nie jestem pewien czy mnie kocha. - chrząknąłem nie pewnie. Raczej nie mówiłem o swoich sekretach osobie napotkanej kwadrans temu, ale Nadia...była inna. Czułem, że znam ją od dawna.
- Może daj jej trochę czasu. Wiesz bycie dziewczyną Michaela Jacksona musi być trochę trudne. - odpowiedziała kładąc nacisk na słowo "trochę". Pokiwałem głową na znak, że rozumiem.
- No tak...- szepnąłem.
- Wszystko się ułoży zobaczysz. Ej...dobrze będzie. - uśmiechnęła się. Odwzajemniłem uśmiech. Nagle złapała moją dłoń i ścisnęła ją mocno swoją.
- Pamiętaj Michael...zawsze  masz mnie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej :)
Wstawiam tę notkę bardzo szybko wiem, ale potem nie będę miała jak ;-;
Co myślicie o postaci Nadii? Podoba wam się czy też nie? :)))
I jak sądzicie, zamiesza trochę w ich związku czy raczej będzie starała się pomóc?
Napisałam ten rozdział tego same dnia co dodałam XVII :)
Wena przyszła. Dzięki wam!! <3
Jeszcze tylko jeden rozdział, ewentualnie dwa i epilog kochani :")
Dziękuje za komentarze :)
Przepraszam za wszystkie błędy .-.
Miłego dnia.

Ps. Druga cześć będzie o losach Michaela i Mia dalej! Eh...czyli nikt nie chce by mieli dzieci xD

                                       O to jest Nadia! Tak właśnie ją sobie wyobrażam :))
"Osiąganie swoich celów i spełniania mierzeń czyni Ci wielkim - tylko pamiętaj by przy tym kierować się uczciwością i nie krzywdzić innych. "