wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział VI ,,Są takie osoby, za którymi tęsknisz mocniej z każdym oddechem"

Ten rozdział ze specjalną dedykacją dla mojej najwierniejszej przyjaciółki, która zawsze umie poprawić mi humor. Napisałam ten rozdział tak szybko, ponieważ nie chce by nudziło ci się samej, z grypą w te długie, zimowe wieczory c:
Pozdrowienie dla ciebie :)
Autorka


Spojrzałem na Mie. Z jej twarzy odpłynęły wszelkie kolory,a wargi rozchyliły się odrobinę. Chyba chciała coś powiedzieć, lecz szybko się rozmyśliła i zakryła usta dłonią. Ciągle trzymałem swoje ręce na jej biodrach i obmyślałem pretekst czemu to robię. W prawdę nie uwierzą, znam ich. Przez chwilę byłem zakłopotany, nie wiedziałam co powiedzieć. Moja rodzinna zerkała po sobie, tłumiąc wścibski uśmiech. Po kilku sekundach powróciło logiczne myślenie. Opuściłem ręce i odsunęłam się krok od rudowłosej.
- Chyba...powinnaś już jechać. - zaproponowałem. Dziewczyna spojrzała na mnie brązowymi, oczami, w których widniało zakłopotanie. Przełknęła ślinę i przytaknęła ruchem głowy.
- Też mi się tak zdaję. Do widzenia Michael - szepnęła wsiadając do auta. Odsunąłem się na bok obserwując jak odjeżdża. Podniosłem głowę i uśmiechnąłem się podchodząc do samochodu, z którego po kolei wysiedli rodzice, a za nimi reszta rodzeństwa.
Czułem się nieswój. Lekko z krępowany. Nie chciałem by zobaczyli mnie w takiej sytuacji. Chociaż wiedziałam, że jestem dorosły i  nic takiego nie zrobiłem to jednak... tak, skrępowany to chyba dobre określenie.
- Miło cię widzieć synu - podeszła do mnie kobieta z figlarny błyskiem w oku. Oho...
- Mi ciebie też mamo - uściskałem ją z uśmiechem na ustach. Chociaż słabym, to prawdziwym.
- Michael...- podszedł do mnie średniego wzrostu mężczyzna. Około czterdziestki. Był ubrany w czarny garnitur i granatową koszule pod spodem. Nic się nie zmienił od ostatniego razu.
- Witaj tato. - powiedziałem i również objąłem go ramionami. Odwzajemnił ten miły, lecz krótki gest. - wejdźcie proszę.
- Porozmawiamy, mamy o czym. - puściła oczko Janet, a potem zaczęły chichotać razem z Rebbi.
Potarłem się dłonią o kark. Już to mówiłem, ale powtórzę jeszcze raz. Oho...

Kucharka przyniosła tace z ciastkami i herbatą dla gości.Wszyscy ulokowaliśmy się w salonie. Wpatrywałem się w ogień, jarzący się w kominku. Obecni tu goście rozmawiali, śmiali się. Od czasu do czasu wtrącałem się do rozmowy, lecz zazwyczaj siedziałem cicho i tylko słuchałem. Nie jestem zbyt rozmowną osobą, wbrew pozorom. Dziwiłem się czemu jeszcze nie zapytali o Mie. Było mi to na rękę, Naprawdę wolałbym o tym nie mówić, lecz to raczej nierealne znając Janet. Prędzej czy później poruszy ten temat, a jeśli nie ona, to ktoś inny. I właśnie tak też się stało.
- A więc - moja mama usiadła na fotelu naprzeciwko mnie. - kim była ta rudowłosa dziewczyna?
Nagle zapadła cisza, tylko ledwo słyszalne szepty i cichy chichot La Toye.
Spojrzałem na nią, a potem na mamę. Uśmiechnąłem się blado.
- Moja znajoma. - odpowiedziałem prawdę.
- Znajoma? - podniosła brew seniorka rodu.
- Nie wyglądaliście na parę znajomych - stwierdził Jacki'e i wymienił z Jaremie porozumiewawcze spojrzenie. Pokręciłem głową biorąc łyk herbaty.
- Zapewniam was, że tak jest - upewniłem odkładając kubek na stolik.- znamy się dopiero parę dni i...
- Parę dni? I już ją obejmujesz? - przerwała mi Janet, unosząc brwi ku górze.
- Potknęła się. Złapałem ją w ostatniej chwili by nie upadła. Czy to coś złego? - rozłożyłem bezradnie ręce, trochę zażenowany.
- Oczywiście, że nie Mike - uśmiechnęła się ponownie moja matka.Uwielbiałem jak mówią do mnie Mike, a zwłaszcza mają rodzina. Ale najlepiej brzmiało to w ustach mojej matki. Tak uroczo i zabawnie.- Chce tylko być obecna w twoim życiu. Chciałabym wiedzieć, że masz dziewczyny i się z nią spotykasz, że jesteś z nią szczęśliwy i się kochacie.
- Jesteś obecna w moim życiu i zawsze będziesz mamo. Wszyscy jesteście. Mia to moja znajoma. Nie łączy nas jakaś specjalna wieź, ani nie darze ją wyjątkowym uczuciem. Jeśli kiedykolwiek to nastanie powiem wam, ale jeszcze nie teraz. - zakończyłem. Chociaż... ostatnio złapałem się sam na tym, że o niej myślę. I to dość często. Najczęściej myślę o jej oczach i dołeczkach w policzkach kiedy się śmieję. To urocze.
O kurde...

Za oknem zaczęło się ściemniać. Niebo było zachmurzone, więc nie liczyłem, że zobaczę jakieś gwiazdozbiory czy jakiegokolwiek gwiazdy, ani nawet księżyc. Stałem z rękami w kieszeni, oparty czołem o szybę w oknie. Ciągle byłem w salonie. Parę lampek oświetlało pomieszczenie, lecz nie dało rady objąć całego, tak ogromnego pokoju. Płomień dale palił się w kominku, rzucając czerwony poblask na kanapę i fotele. Przytulnie...
Ehh...znowu o niej myślę...
Przecież nawet mnie nie pociąga. W porządku, jest całkiem ładna i sympatyczna, ale ja jej prawie nie znam. Ona mnie zresztą też...
Dziwne uczucia przepełniło mnie od środka. A jednak, można tesknić za osobą, której się nawet nie zna.
Chwilę... czy ja powiedziałem ,, tęsknić "?
Tęsknie za nią? Tęsknie za Mia? Nie...Tak...Może...Nie wiem.
Lubię jej szczerość i nieśmiałość, która w jej wykonaniu jest urocza.
Biję od niej szczerość, a kiedy ją widzę to automatycznie się uśmiecham, ale...
Nie. To niemożliwe. Jestem osobą  pozytywną, wierzę że wszystko może się zdarzyć, nawet miłość od pierwszego wejrzenia, ale...mnie?
Zmarszczyłem czoło i opuściłem głowę.
- Jeszcze nie śpisz? Jest już późno...- zerknąłem na schody. Na środku stał Joe Jackson. Mój ojciec.  Spojrzałem na zegarek. Było już grubo po jedenastej.
- Za chwilę się położę. - oświadczyłem. Najpierw muszę coś zrobić...
- Dobra. Tylko, żeby ta chwila nie przedłużyła się w godzinę, ewentualnie dwie.- rzekł, po czym wszedł po schodach na górę. W ciszy usłyszałem zamykanie drzwi. Usiadłem na kanapie i wyjąłem telefon. Odruchowo rozejrzałem się dookoła. Jedynie za oknem, po ogrodzie spacerował ochroniarz z latarką.
Zadzwonić? Nie zadzwonić? Obudzę ją...może wysłać sms? Tak. Wyśle sms.
,, Śpisz ? " - napisałem. Po chwili usłyszałem ciche pykanie w kieszeni.
,, Już nie. Coś się stało? " - spytała.
,, W sumie...to nic. " - odpowiedz nie do końca prawdziwa.
,, Jak tam rozmowa z rodziną, wszystko ok ?"
,, Tak. Myśleli, że jesteśmy razem, ale wyjaśniłem sprawę. Emm...Przepraszam za to całe zamieszanie. Postawiłem cie pod murem..."
,, Nieprawda. To nie twoja wina "
,, Chciałbym się z tobą spotkać i pogadać " uśmiechnąłem się pod nosem.
,, Jutro przyjadą podopieczni ze szpitala. Będę ich opiekunką, więc i tak się spotkamy :) " odpisała. Rozchyliłem szerzej usta. Tak...sam z siebie.
,, To wspaniale. Do zobaczenia "
,, Do zobaczenia c: "
Na tym zakończyliśmy naszą rozmowę. W końcu ogień w kominku zaczął przygasać, idealny znak by iść spać. Wziąłem prysznic, położyłem się i leżałem.
Po raz koleiny zatopiłem się w marzeniach, wspomnieniach. O tym co było, jest i będzie. Co chciałbym i  co mam, a czego nie miałem kiedyś. Myśląc tak nawet nie wiek kiedy pogrążyłem się w ciemności...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry.
Dziękuje wszystkim za komentarze :)
Rozdział szybciej niż zwykle. Z jednej strony dlatego, że chciałam poprawić humor mojej przyjaciółce, a z drugiej to dzięki waszym komentarzom. Takim pozytywnym i ciepłym <3
Mam nadzieje, że rozdział was się spodoba. Chciałabym poznać waszą opinie. Jest tu szczerze...wszystko i nic :c Jak dla mnie...
Chciałam tu upchać wiele rzeczy, a w końcu to nie ma sensu Xd
Obiecuję, że następny będzie lepszy c:
Ps. Przepraszam za błędy :/
Do widzenia c:

                                      ,, I tęsknisz za kimś, kto nawet nie był twój "

9 komentarzy:

  1. Ojej ^^ miło :**** Karo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle jest SUPER! :D Pisz jak najszybciej nexta! :D Życzę
    weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! :) Ciekawa notka. Zamyślony Mike... uroczo. Tylko ten Joseph, musi Mika nawet w jego własnym domu ustawiać... ;/
    "Tęsknie za Mia? Nie...Tak...Może...Nie wiem" haha, dobre, padłam :D Michael się zakochał? <3 Robi się ciekawie ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział!
    Przepraszam, że dopiero teraz dodaję komentarz, ale wcześniej nie mogłam. Te docinki ze strony rodzeństwa Michaela- fenomenalne. Super przedstawiłaś zakłopotanego Mika. ,, Oho" wymiata!
    Ta część opowiadania na pewno będzie jedną z moich ulubionych. Już nie mogę się doczekać kiedy dodasz kolejną notkę.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny,
    K@te :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz bardziej interesująco <3!
    Było w tekście kilka literówek, ale to nic w porównaniu do rozdziału! Przecież to się każdemu zdarza, mnie też ;-)
    Nie mogę się doczekać następnego wpisu!
    Zazdroszczę tej Twojej przyjaciółce takiego skarbu, jak Ty :)
    Pozdrawiam,
    Paulina

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, przepraszam, że dopiero teraz pisze, ale nie miałem ostatnio czasu. Rozdział jak zwykle cudowny i jeszcze bardziej interesujacy. Poprostu CUDOWNIE.
    Pozdrawiam.
    Mike

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech, przepraszam że tak późno komentuję, ale jakoś przez tą szkołę nie ma na nic czasu. Nawet na przeczytanie paru rozdziałów. Szkoda.:(
    Notka super, cieszę się, że ich znajomość sie rozwija :D Ah ta rodzinka Michaela. Z notki na notkę piszesz ciekawiej i wątek coraz bardziej się rozwija, tak trzymaj! :) Czekam na kolejną!
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj skarbie
    Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod wrażeniem!
    Naprawę cudownie piszę i dopisuję się do listy czytelników.
    Zapraszam także do mnie, wróciłam i liczę o opinię :)
    http://man-in-the-mirror-mj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń