poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział I ,,To, tak właśnie to jest tym moim upragnionym miejscem na ziemi. "


Dom ...
Czym jest dom? Dla wielu to zwykły budynek, w którym mogą robić co chcą i kiedy chcą.
To swoje cztery ściany, w których mieszkają, żyją.
Ludzie zapomnieli sensu i symboliki, tego słowa...
Czym jest dla mnie dom?
Moim własnym światem? Takim...własnym enclave. Miejscem, do którego dźwięki fleszy, skandale i wszystkie przykrości nie miały wstępu. Miejscem, w którego wszelkie zło na całym świecie, ból i cierpienia znikały...zostając za czerwonymi murami Neverlandu.
Miejsce, w którym mogłem chwilę odetchnąć i zatrzymać się na jedną, krótką chwilę.
Miejsce, w którym mogłem być po prostu sobą...bez żadnej maski, za żadną zasłoną.
Miejsce harmonii i spokoju - miejsce szczęścia, mojego szczęścia.
I właśnie teraz wjechaliśmy do tego magicznego miejsca, a złota brama zamknęła się za nami.
Paparazzi nie miało tu wstępu.
I za to w głębi serca dziękowałem Bogu...naprawdę.

Wolnym krokiem wszedłem do salonu. Westchnąłem rozglądając się  po pomieszczeniu.
Odłożyłem statuetkę na szafkę wiszącą nad kominkiem .
I zdjąłem kurtkę po czym rzuciłem ją niedbale na kanapę. Włożyłem ręce do kieszeni, po czym wyprostowany wyszedłem na taras.
Powoli ze spuszczoną głową i delikatnym uśmiechem szedłem ścieżką prowadzącą do wesołego miasteczka.
W połowie drogi przystanąłem.
- Cisza...-wyszeptałem po czym zemknęłam oczy i ruszyłem wolno dalej . Okrągła tarcza księżyca rzucała urok na to miejsca i dodawała nuty tajemniczości. Zimny, delikatny wietrzyk otulał mnie ze wszystkich stron. Rozmaita, a zarazem piękna woń kwiatów powodowała uśmiech na mej twarzy.
Gwiazdy iskrzyły się na granatowym, bez chmurnym niebie.
Uwielbiałem to miejsce, znaczyło dla mnie wszystko i.... totalnie ukazywało to kim jestem. Neverland...kraina Piotrusia Pana .
Chłopca, który nigdy nie dorósł. Nie raz, nie dwa upodobniali mnie do tej postaci i była to jedyna rzecz, z którą media miały rację.
W głębi duszy czułem się małym chłopcem, dzieckiem. Może dlatego, że nigdy nie byłem dzieckiem. Odkąd pamiętam moim życiem była praca. Nie miałem dzieciństwa i teraz chciałem sobie to zrekompensować, po przez Neverland.
Kochałem to miejsce, szczerze je kochałem. Nigdy za żadne skarby świata nie chciałbym się z nim żegnać. Nie przeżyłbym tego.
To, tak właśnie to jest tym  moim upragnionym miejsce na ziemi...
Współczuje ludziom, którzy nie mogą znaleźć swojego konta, swojej drogi do szczęścia.
Życzę im jak najlepiej. Dobrze wiem, że to trudne.
Usiadłem na jednej z ławek rozkoszując się widokiem. Pięknem tego miejsca.
Złote światła rozświetlały wesołe miasteczko. Gdzieś, tam za karuzelą grała wesoła, delikatna melodia katarynki.
Siedziałem tam jeszcze długo, aż dreszcze nie przebiegły po moich plecach. Niechętnie wstałem i skierowałem  się z powrotem do domu.
Wziąłem kąpiel, zjadłem kolacja przygotowaną przez moją ulubioną kucharkę. Przemiła kobieta...
I położyłem się spać.
Kiedyś, kiedy miałem mniej lat niż teraz  miałem w zwyczaju leżąc przy zgaszonym świetle w łóżku. Wpatrzony w okno i snując marzenia i plany na przyszłość .
Lecz teraz kiedy ma 23 lata to... w sumie to nie. Wcale z tego nie wyrosłem.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry.
O to pierwszy rozdział. W sumie to dzieje się tu wszystko i nic c:
W następnym rozdziale obiecuje, że zacznie się akcja :)
Mam nadzieje , że rozdział się spodoba.
DZIĘKUJE ZA KOMENTARZE <3
Dziękuje, za rade z tymi kropkami,przecinkami. Zawsze tak pisałam i nie wiedziałam, że robię błąd.
Lecz teraz wiem i staram się już tego nie robić. Jeśli gdzieś, w jakimś zdaniu zdarzył się to przepraszam.
Ps. Przepraszam za błędy :/

                                       WESOŁYCH ŚWIĄT C:


Każdy już czym prędzej bieży,
by dołączyć do pasterzy.
I ja spieszę z życzeniami,
bo nie mogę być tam z Wami.
Zdrowia, szczęścia, pomyślności
i niech dobro wśród Was gości.
I niech Boga wielka moc
na Was spłynie w świętą noc.

5 komentarzy:

  1. yey :D fajnie sie zapowiada ^^ czekam na rozwój akcji :DDDD
    będę czytać B|
    :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojjj świtetny ten rozdzial! Czekam na kolejne :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy rozdział, ale mógłby być trochę dłuższy :D W każdym razie, bardzo fajnie opisałaś uczucia Michaela. I cieszę się, że zastosowałaś się do moich rad, od razu lepiej się czyta. :) Czekam na kolejną notkę i również życzę wesołych świąt!
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak... Och, ciężko mi ubrać moje myśli w słowa, co zdarza się niezmiernie rzadko. Pokazujesz chyba tutaj dużo swoich przemyśleń, emocji. Dopiero teraz zerknęłam na opis Twojej osoby. Przemyślane. Cienię sobie takich ludzi. Naprawdę. Identyfikuje się z Twoim stylem pisania. Wydaje mi się, że piszę bardzo podobnie. Z drobną różnicą, że ja mam już prawie 2 lata doświadczenia. Zazdroszczę, że Ty osiągnęłaś taki poziom o wiele szybciej. I oczywiście dziękuję za życzenia świąteczne. Tobie też życzę wszystkiego, co najlepsze i czego tylko sobie wymarzysz. Powodzenia.
    Pozdrawiam,
    Martuś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na kolejne rozdziały !! Jest genialnie <3

    OdpowiedzUsuń