Był piękny wieczór. Niebo przybrało czerwone i pomarańczowe barwy dodając magii temu miejscu. Złote słońce chowało się za horyzont otoczone różową poświatą, a chmury zdawały się rozpływać po czym całkowicie wnikać w przestworza. Delikatny, zachodni wietrzyk wiał tak lekko, że prawie nie wyczuwalnie, roznosząc słodką woń różnorodnych kwiatów.
Wydawałoby się, że czas stanął, zupełnie zapominając o tym miejscu, po prostu go przeoczył...
Szedłem po kolorowej kostce prowadzącej wgłąb Neverlandu. Obserwując cienie rzucane przez drzewa...Wolnym krokiem kierowałem się w stronę wesołego miasteczka, znaczy zrobiłbym tak jakby nie to, że zauważyłem kobietę.
Przystanąłem i przymrużyłem oczy marszcząc brwi.
- Kto to? - szepnąłem sam do siebie. Za bramą stała drobna postać o włosach zlewających się z odcieniem nieba. W granatowym garniturze, wpatrzona w zachód słońca.
Uchyliłem nieco furtkę i cichutko, niczym kot zbliżyłem się do nieznajomej. Stanąłem z tyłu za jej plecami i włożyłem ręce do kieszeni bacznie obserwując dziewczynę. Czułem zapach jej perfum.Dziwnie, że jeszcze mnie nie zauważyła...Westchnęła ściskając w dłoni swoja skórzaną torebkę.
Ciągle stałem za nią . Czekając aż w końcu się odwróci i mnie zauważy. Kim jesteś i po co tu przyjechałaś? Nie wiem jak długo czekałem z rekami w kieszeniach spodni. Zaczynało mi się chcieć powoli śmiać. W końcu nie wytrzymałem i zaśmiałem się cicho pod nosem. Cicho, lecz za głośno gdyż dziewczyna mnie usłyszała. Odwróciła się gwałtownie. Za gwałtownie gdyż dostałem przez przypadek torebką w brzuch. Zrobiłem dwa kroki do tyłu i podniosłem ręce do góry dalej się śmiejąc.
- Spokojnie, spokojnie. - powiedziałem przez śmiech - Cieszę się, że w końcu mnie zauważyłaś, ale nie musisz od razu mnie bić.
- Wybacz... wystraszyłeś mnie. - chrząknęła po chwili poprawiając nerwowo włosy dłonią.
Skrzyżowałem ręce na piersi. Mogłem się jej przyjrzeć. Miała proste i niedługie rude włosy, porcelanową karnacje oraz ciemnobrązowe, duże oczy otoczone czarnymi, gęstymi rzęsami i mały nos.
- Kim jesteś i co ty tu robisz? - spytałem patrząc jak na jej bladej twarzy wyskakują rumieńce nieśmiałości. Dziewczyna podniosła na mnie swój wzrok i nerwowo przechodziła z nogi na nogę.
- Na..nazywam się Mia Evens i przysłano mnie tu ze szpitala Św. Anny na kontrole - odpowiedziała cicho jąkając się. Spoważniałem.
- Miło mi panią poznać. Nazywam się Michael Jackson. - jestem pewny, że wiedziała jak się nazywam, lecz kultura nakazywała mi się przedstawić tak czy siak. Podszedłem do niej i wysunąłem dłoń. Uścisnęła ją lekko po czym otworzyłem furtkę przepuszczając pannę Evens pierwszą.Westchnąłem wiedząc, że to będzie długi wieczór...
Pierwsze co obejrzeliśmy to był mini szpital dla dzieci, a potem domki, w których miałyby spać. Pokazałem Mia również wesołe miasteczko oraz zoo. Nie dużo się odzywała. Chyba, że pytała o coś albo miała jakieś uwagi. Zazwyczaj to ja mówiłem, a ona tylko zapisywała coś w notatniku i spoglądała na mnie od czasu do czasu. Ale... nie wiem czemu, lecz polubiłem tą kobietę. Sam nie wiem dlaczego, po prostu tak. I miałem nadzieję, że mimo tego jej milczenia ona też się do mnie przekonała.W końcu po dwóch godzinach skończyliśmy kontrolę i szliśmy z powrotem w kierunku bramy.
- Myślę, że pomysł odnośnie wycieczki się uda. Nie widzę przeszkód by dzieci nie mogły tu spędzić niecałych dwóch dni - powiedziała w pewnym momencie rozkoszując się widokiem różnobarwnych kwiatów ułożonych w rozmaite wzory.
- Bardzo się z tego ciesze. - odpowiedziałem. Lecz cóż... było by za pięknie jak wszystko odbyłoby się bez przeszkód i komplikacji. Nagle buum ! Spryskiwacze wycelowały w nas i zalały mnóstwem wody. Już po kilku sekundach byliśmy cali mokrzy. Szybko uciekliśmy stamtąd prosto na mój taras.
Spojrzałem na siebie. Byłem cały mokry, lecz teraz nie było to najważniejsze. Popatrzyłem na Mie. Była cała przemoczona do suchej nitki, lecz nie była zła czy smutna tylko śmiała się cicho. Spojrzała na mnie ciemnymi, wesołymi oczami. Ja też zacząłem się śmiać. Z czego? Z całej tej sytuacji! Z naszego wyglądu i głupiego zachowania.
- My się śmiejemy, a mi zimno i jestem cała mokra, a za chwili muszę wracać do domu - powiedziała patrząc na swoje spodnie i bluzkę. Spoważniałem. Faktycznie było chłodno, a ona wyglądała jakby dopiero co wyszła z basenu.
- Mam pomysł. Dam Ci jakieś moje ubranie, a potem wrócisz do domu. Nawet odprowadzę Cię pod samochód. Gdzie zaparkowałaś? - spytałem wchodząc do domu, a Mia za mną.
- Ale ja nie przyjechałam samochodem tylko autobusem. - odpowiedziała.
- Więc ktoś z moich ludzi podwiezie Cię na przystanek. Za ile masz autobus?
- Za dwie godzinny...
- Świętnie zdążymy jeszcze nawet porozmawiać.
Przebrany w suche ubrania siedziałem w salonie przy kominku i czekałem na Mie. Pół godziny temu zaniosłem jej moje ubranie. Czyli spodnie oraz koszule. Starałem się wybrać najmniejsze jakie miałem, lecz nie wiem czy i tak nie będą za duże. Czułem się trochę...dziwnie dając obcej dziewczynie moje ubrania no ale co miałem zrobić? Pozwolić jej iść na nogach 8 km do najbliższego miasteczka w chłodny wieczór? I w dodatku całej mokrej? Ktoś powie, że jestem naiwny i głupi. Ale ja nie chce mieć tej dziewczyny na sumieniu. Zresztą to były moje spryskiwacze, więc to głównie przeze mnie. To jest zwykłą pomoc...
Nagle usłyszałem kroki na schodach. Odwróciłem głowę na tamtą stronę i zakryłem usta dłonią by nie było widać, że się śmieje. W obszernej koszuli i bardzo luźnych spodniach wyglądała co najmniej śmiesznie. Zauważyła mój śmiech. Zmarszczyła czoło i podniosła głowę do góry.
- Dziękuje panu za ubranie. Odeśle je z powrotem pocztą. A teraz byłby pan tak uprzejmy i powiedział komuś z pańskiej służby by odwiózł mnie na przystanek?- powiedziała dość cicho ale było widać, że jest jej przykro.
- Proszę się nie obrażać - uśmiechnąłem się do niej.
- Ja się obrażam? - oburzyła się - Nie chce wyjść na niewdzięcznice, dziękuje jeszcze raz za pożyczenie mi ubrania, a teraz chce po prostu jechać do domu - wzruszyła ramionami.
- Proszę nie przyjmować mojego śmiechu jako obraza czy coś w tym stylu. Jest pani bardzo chuda , i najnormalniej w życiu te ubrania są po prostu za duże. Niech pani usiądzie i zagrzeje się przy kominku- powiedziałem pokazując kanapę naprzeciwko mnie.
Dziewczyna spojrzała jeszcze raz na mnie nie pewnie po czym powoli usiadła na kanapie otulając się kocem. Dopiero po kilku minutach zaczęliśmy rozmawiać...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry.
Dziękuje za wszystkie komentarze :)
To jest serio motywujące i przede wszystkim miłe.
To serio dodaje...takiego kopa do pisania :D
Rozdział miał być dłuższy. Lecz dobrze wiem, że długich notatek nie chce się szczególnie czytać więc starałam się by był w miarę. Wiem i tak jest długi ale i tak bardzo dużo wycięłam c:
Jak minęły wam święta? Mam nadzieje, że dobrze.
Wesołego Nowego Roku !
Ps. Przepraszam za wszystkie błędy :/
,,Aby patrzeć inaczej na świat, najpierw spójrz na tego człowieka w lustrze"
Szedłem po kolorowej kostce prowadzącej wgłąb Neverlandu. Obserwując cienie rzucane przez drzewa...Wolnym krokiem kierowałem się w stronę wesołego miasteczka, znaczy zrobiłbym tak jakby nie to, że zauważyłem kobietę.
Przystanąłem i przymrużyłem oczy marszcząc brwi.
- Kto to? - szepnąłem sam do siebie. Za bramą stała drobna postać o włosach zlewających się z odcieniem nieba. W granatowym garniturze, wpatrzona w zachód słońca.
Uchyliłem nieco furtkę i cichutko, niczym kot zbliżyłem się do nieznajomej. Stanąłem z tyłu za jej plecami i włożyłem ręce do kieszeni bacznie obserwując dziewczynę. Czułem zapach jej perfum.Dziwnie, że jeszcze mnie nie zauważyła...Westchnęła ściskając w dłoni swoja skórzaną torebkę.
Ciągle stałem za nią . Czekając aż w końcu się odwróci i mnie zauważy. Kim jesteś i po co tu przyjechałaś? Nie wiem jak długo czekałem z rekami w kieszeniach spodni. Zaczynało mi się chcieć powoli śmiać. W końcu nie wytrzymałem i zaśmiałem się cicho pod nosem. Cicho, lecz za głośno gdyż dziewczyna mnie usłyszała. Odwróciła się gwałtownie. Za gwałtownie gdyż dostałem przez przypadek torebką w brzuch. Zrobiłem dwa kroki do tyłu i podniosłem ręce do góry dalej się śmiejąc.
- Spokojnie, spokojnie. - powiedziałem przez śmiech - Cieszę się, że w końcu mnie zauważyłaś, ale nie musisz od razu mnie bić.
- Wybacz... wystraszyłeś mnie. - chrząknęła po chwili poprawiając nerwowo włosy dłonią.
Skrzyżowałem ręce na piersi. Mogłem się jej przyjrzeć. Miała proste i niedługie rude włosy, porcelanową karnacje oraz ciemnobrązowe, duże oczy otoczone czarnymi, gęstymi rzęsami i mały nos.
- Kim jesteś i co ty tu robisz? - spytałem patrząc jak na jej bladej twarzy wyskakują rumieńce nieśmiałości. Dziewczyna podniosła na mnie swój wzrok i nerwowo przechodziła z nogi na nogę.
- Na..nazywam się Mia Evens i przysłano mnie tu ze szpitala Św. Anny na kontrole - odpowiedziała cicho jąkając się. Spoważniałem.
- Miło mi panią poznać. Nazywam się Michael Jackson. - jestem pewny, że wiedziała jak się nazywam, lecz kultura nakazywała mi się przedstawić tak czy siak. Podszedłem do niej i wysunąłem dłoń. Uścisnęła ją lekko po czym otworzyłem furtkę przepuszczając pannę Evens pierwszą.Westchnąłem wiedząc, że to będzie długi wieczór...
Pierwsze co obejrzeliśmy to był mini szpital dla dzieci, a potem domki, w których miałyby spać. Pokazałem Mia również wesołe miasteczko oraz zoo. Nie dużo się odzywała. Chyba, że pytała o coś albo miała jakieś uwagi. Zazwyczaj to ja mówiłem, a ona tylko zapisywała coś w notatniku i spoglądała na mnie od czasu do czasu. Ale... nie wiem czemu, lecz polubiłem tą kobietę. Sam nie wiem dlaczego, po prostu tak. I miałem nadzieję, że mimo tego jej milczenia ona też się do mnie przekonała.W końcu po dwóch godzinach skończyliśmy kontrolę i szliśmy z powrotem w kierunku bramy.
- Myślę, że pomysł odnośnie wycieczki się uda. Nie widzę przeszkód by dzieci nie mogły tu spędzić niecałych dwóch dni - powiedziała w pewnym momencie rozkoszując się widokiem różnobarwnych kwiatów ułożonych w rozmaite wzory.
- Bardzo się z tego ciesze. - odpowiedziałem. Lecz cóż... było by za pięknie jak wszystko odbyłoby się bez przeszkód i komplikacji. Nagle buum ! Spryskiwacze wycelowały w nas i zalały mnóstwem wody. Już po kilku sekundach byliśmy cali mokrzy. Szybko uciekliśmy stamtąd prosto na mój taras.
Spojrzałem na siebie. Byłem cały mokry, lecz teraz nie było to najważniejsze. Popatrzyłem na Mie. Była cała przemoczona do suchej nitki, lecz nie była zła czy smutna tylko śmiała się cicho. Spojrzała na mnie ciemnymi, wesołymi oczami. Ja też zacząłem się śmiać. Z czego? Z całej tej sytuacji! Z naszego wyglądu i głupiego zachowania.
- My się śmiejemy, a mi zimno i jestem cała mokra, a za chwili muszę wracać do domu - powiedziała patrząc na swoje spodnie i bluzkę. Spoważniałem. Faktycznie było chłodno, a ona wyglądała jakby dopiero co wyszła z basenu.
- Mam pomysł. Dam Ci jakieś moje ubranie, a potem wrócisz do domu. Nawet odprowadzę Cię pod samochód. Gdzie zaparkowałaś? - spytałem wchodząc do domu, a Mia za mną.
- Ale ja nie przyjechałam samochodem tylko autobusem. - odpowiedziała.
- Więc ktoś z moich ludzi podwiezie Cię na przystanek. Za ile masz autobus?
- Za dwie godzinny...
- Świętnie zdążymy jeszcze nawet porozmawiać.
Przebrany w suche ubrania siedziałem w salonie przy kominku i czekałem na Mie. Pół godziny temu zaniosłem jej moje ubranie. Czyli spodnie oraz koszule. Starałem się wybrać najmniejsze jakie miałem, lecz nie wiem czy i tak nie będą za duże. Czułem się trochę...dziwnie dając obcej dziewczynie moje ubrania no ale co miałem zrobić? Pozwolić jej iść na nogach 8 km do najbliższego miasteczka w chłodny wieczór? I w dodatku całej mokrej? Ktoś powie, że jestem naiwny i głupi. Ale ja nie chce mieć tej dziewczyny na sumieniu. Zresztą to były moje spryskiwacze, więc to głównie przeze mnie. To jest zwykłą pomoc...
Nagle usłyszałem kroki na schodach. Odwróciłem głowę na tamtą stronę i zakryłem usta dłonią by nie było widać, że się śmieje. W obszernej koszuli i bardzo luźnych spodniach wyglądała co najmniej śmiesznie. Zauważyła mój śmiech. Zmarszczyła czoło i podniosła głowę do góry.
- Dziękuje panu za ubranie. Odeśle je z powrotem pocztą. A teraz byłby pan tak uprzejmy i powiedział komuś z pańskiej służby by odwiózł mnie na przystanek?- powiedziała dość cicho ale było widać, że jest jej przykro.
- Proszę się nie obrażać - uśmiechnąłem się do niej.
- Ja się obrażam? - oburzyła się - Nie chce wyjść na niewdzięcznice, dziękuje jeszcze raz za pożyczenie mi ubrania, a teraz chce po prostu jechać do domu - wzruszyła ramionami.
- Proszę nie przyjmować mojego śmiechu jako obraza czy coś w tym stylu. Jest pani bardzo chuda , i najnormalniej w życiu te ubrania są po prostu za duże. Niech pani usiądzie i zagrzeje się przy kominku- powiedziałem pokazując kanapę naprzeciwko mnie.
Dziewczyna spojrzała jeszcze raz na mnie nie pewnie po czym powoli usiadła na kanapie otulając się kocem. Dopiero po kilku minutach zaczęliśmy rozmawiać...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzień dobry.
Dziękuje za wszystkie komentarze :)
To jest serio motywujące i przede wszystkim miłe.
To serio dodaje...takiego kopa do pisania :D
Rozdział miał być dłuższy. Lecz dobrze wiem, że długich notatek nie chce się szczególnie czytać więc starałam się by był w miarę. Wiem i tak jest długi ale i tak bardzo dużo wycięłam c:
Jak minęły wam święta? Mam nadzieje, że dobrze.
Wesołego Nowego Roku !
Ps. Przepraszam za wszystkie błędy :/
,,Aby patrzeć inaczej na świat, najpierw spójrz na tego człowieka w lustrze"
Hej! ;) heh rozdzial super ;)
OdpowiedzUsuńJakby był dłuższy i tak bym czytała! ;))
:* - karo ;D
Jejku! Piszesz cudownie! Masz kochana naprawdę, wielki talent! Każde znanie jest tak dopracowane, tak oddaje sytuacje, że aż tego nie umiem wyrazić! Tylko pozazdrościć talentu ;) Z niecierpliwością czekam na kolejny wpis ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Naomi.
Rozdział świetny, przypadł mi do gustu. Tak jak pisałam, na pewno będę tutaj stałym gościem, ponieważ dodałam Cię do polecanych na swoim blogu. Nie mogę się doczekać następnego wpisu!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Paulina!
Ooo, bardzo podoba mi się ten rozdział! Nie obraziłabym się, gdybyś pisała jeszcze dłuższe. Naprawdę Cię do tego zachęcam. Masz talent! Ciekawie opisałaś charakter Michaela, lubię jego poczucie humoru w tej notce. Mia też wydaje się być sympatyczną osobą. Nie mogę się doczekać co zdarzy się dalej. Jak na razie, najciekawszy rozdział jaki do tej pory napisałaś! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Aga
Jestem pod wrażeniem! Jeszcze nigdy tak dobrze i przyjemnie nie czytało się jakiegokolwiek bloga, jak Twojego! :D piszesz P-R-Z-E-C-U-D-O-W-N-I-E! :D Widzę, że zaobserwowałaś mój profil, ale chciałabym, abyś zajrzała tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://whoisit1.blogspot.com/?m=1 i oceniła moją twórczość :) więc czekam na nexta! :D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitaj. Natrafiłam na Twój blog przypadkiem, ale jak to się mówi najlepsze w życiu są przypadki. :D
UsuńMuszę przyznać, że masz talent, jesteś przeznaczona do pisania. Przez to, że tak szczegółowo opisujesz uczucia bohatera opowiadanie staje się jeszcze bardziej realne, a co ważniejsze postać jest bliższa czytelnikowi. Kontynuuj taki sposób pisania, bo wspaniale Ci to idzie. :)
Jeśli chodzi natomiast o długość opowiadania, to zgadzam się z komentarzami powyżej. Jak dla mnie notki mogłyby nie mieć końca. :D
Piszesz naprawdę cudownie.
Już nie mogę się doczekać kiedy dodasz kolejną część opowiadania.
Pozdrawiam i życzę weny,
K@te :)
P.S. Jeśli byś miała ochotę, to byłoby mi miło gdybyś w wolnej chwili rzuciła okiem również na mojego bloga.
http://kate-and-her-dancing-story.blogspot.com/?m=1
Hej, dziękuję za zaproszenie :)
OdpowiedzUsuńBlog zapowiada się ciekawie, nie spotkałam się jak dotąd z narracją ze strony Mika <3 i jak najbardziej mi się podoba, na pewno będę zaglądać- powiadamiaj mnie o nowych rozdziałkach na moim i również zachęcam do lektury http://dancing-the-dream-mj.blog.onet.pl/
Pozdrawiam :)