czwartek, 30 kwietnia 2015

XVII " Kilometry nas nie rozdzielą...nawet ocean "

Polska.
Kraj, który zachwycił mnie od pierwszego spojrzenia...
Zazdroszczę ludziom, którzy tu mieszkają.
Naprawdę chciałbym tu żyć. Przechadzając się alejką wzdłuż jeziorka w Łazienkach Królewskich nie mogłem wyjść z zachwytu.
Po prostu pięknie. Zieleń, woda i do tego ta atmosfera, której nie mogli zniszczyć nawet rozkrzyczani fani. Wprost przeciwnie. Sprawili mi radość. Wielką radość!
Ci ludzie...
Pełni serdeczności i miłości.
Do Polski przyleciałam w sobotę o równej dwunastej w południe. Na lotnisku czekali już na mnie fani, których cóż...było mnóstwo.
Już wtedy ich pokochałem...
Przywitali mnie mili ludzie, a następnie specjalne tancerki zatańczyły krakowiaka.
Polski taniec narodowy. Nie zorientowałem się nawet kiedy sam zacząłem podskakiwać w takt melodii. Uwielbiałem taniec, a każdy nowy, który miałem szczęście oglądać był dla mnie wielkim przeżyciem. Gdybym miał trochę więcej czasu to z chęcią bym się do nich przyłączył. Spektakl nie trwał długo gdyż musiałem ratować się ucieczką. Ochrona nie zdołała powstrzymać fanów...he. Na moich ustach zagościł jeszcze większy uśmiech.
Potem odwiedziłem łazienki królewskie, a następnie pojechałem do pobliskiego domu dziecka. Ofiarowałem podopiecznym nowy telewizor. Chociaż tyle mogę im dać i pomóc.
Kochałem dzieci i chyba każdy o tym wie.
Jeśli w jakiś sposób mogłem im sprawić radość, przyjemność chociaż na chwile to robiłem to.
Nie ważne w jakim kraju. Każde dziecko zasługuje na chwile radości...
Z każdą sekundą Polska zachwycała mnie coraz bardziej.
Popołudniu udałem się na spotkanie z prezydentem Warszawy. Bardzo miły człowiek, którego uśmiech był  szczery i serdeczny. Po dwóch godzinach rozmowy udałem się do sejmu.
Na spotkanie z prezydentem i jego żoną. Przemiłe małżeństwo. Pani Jolanta była tak bardzo pozytywna osobą, a jej mąż niezwykle inteligentną. Na każdym kroku towarzyszyły mi kamery, których po pewnym czasie zacząłem ignorować. Nawet one nie potrafiły zniszczyć mojego humoru.
Po prostu zakochałem się w tym państwie...
Siedząc przy wielkim, okrągłym stole i mając po swojej prawej panią prezydent, a po lewej pana prezydenta czułem się odrobinę skrepowany. Przebywanie w otoczeniu tak wielkich ludzi wywarło na mnie delikatna presje.
- Michael...- zerknąłem dyskretnie w prawo. Pani Jolanta podsunęła mi nieznacznie mikrofon dając do zrozumienia, że teraz moja kolei. Chrząknąłem cicho i chwyciłem wymienioną wcześniej rzecz.
Pochyliłem się odrobinę do przodu i zacząłem mówić :
- Drodzy państwo. Panie prezydencie, pani prezydent...chciałbym coś powiedzieć. - przerwałem na chwili i rozejrzałem się przez czarne szkła okularów przeciwsłonecznych po sali. - Objechałem świat dookoła 6 razy. Byłem w wielu państwach, ale żaden kraj nie zachwycił mnie tak jak polska...

Pod wieczór zameldowałem się w hotelu.
Wchodząc do pokoju, pierwsze co to uderzyło mnie jego piękno, które ukrywało się w każdym najmniejszym detalu. Zamknąłem za sobą drewniane, ciężkie drzwi i przekręciłem metalowy kluczyk. Westchnąłem ciężko zdejmując płaszcz. Rzuciłem go niedbale na skórzaną, kremową kanapę i podszedłem do okna. Odsłoniłem odrobinę firankę spoglądając na zgromadzenie ludzi pod budynkiem. Nie wiem jak musieli dobrze obserwować, ale zauważyli moją szczupłą sylwetkę w cieniu okna po czym  zaczęli piszczeć jeszcze głośniej. Zaśmiałem się. Rozejrzałem się szybko po pokoju i chwyciłem jedną z poduszek na sofie. Podbiegłem do biurka, a z małego, porcelanowego słonika wyciągnąłem marker.
- I Love You. Michael Jackson - napisałem, Odłożyłem pisak i otworzyłem okno wyrzucając poduszkę i machając do tłumu.
- I love you! - zawołałem i zamknąłem szklaną szybę w ciemnej futrynie. Fani zaczęli szarpać biedną poduszeczkę. Wyrywali ją sobie z dłoni i rwali na drobne kawałeczki.
Zapaliłem nocną lampkę stojącą na stoliku. Byłem trochę zmęczony, ale widok z okna sypialni nie pozwolił mi spać. Pałac Kultury i Nauki....coś pięknego. Zwłaszcza w nocy.
Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Mia, lecz nie odbierała. Wysłałem parę sms, ale również nie dostałem odpowiedzi. Wzruszyłem ramionami i poszedłem wziąć prysznic. Przebrany już w luźne ciuchy do spania zamówiłem sałatkę i włączyłem telewizor. Nie rozumiałem ani słowa po polsku, lecz mieli tu również kanały amerykańskie.
Włączyłem na wiadomości.
Kiedy prezenterka coś mówiła, ja wyjmowałem właśnie sztuce  do sałatki, którą zamówiłem parę minut temu.
" Najnowsze wiadomości z świata gwiazd. Zapraszamy państwa serdecznie. Mia Evens, od niedawna dziewczyna króla popu - zerwałem się na równe nogi i podbiegłem do telewizora - studentka prawa na uniwersytecie Oxford niema kompletnie prywatności. Paparazzi nie mają dla niej litości. Są z nią w każdej chwili życia, dosłownie chodząc za nią krok w krok szukając nowych niusów." oparłem zdenerwowany dłonie na biodrach i pokręciłem głową.
- Dajcie jej spokój! - krzyknąłem i rzuciłem poduszką w czarne pudło. Szybko chwyciłem telefon leżący spokojnie na stoliku. Wybrałem numer do Mia, ale i tym razem nie odebrała.
Wziąłem głęboki wdech, zdenerwowany tym wszystkim. Podszedłem do blatu i nalałem sobie szklanki wody mineralne. Powoli wypiłem przezroczystą ciec i nagle rozbrzmiało pukanie. Odłożyłem naczynia i podszedłem do drzwi.
- Kto tam? - spytałem.
- Ja..-usłyszałem cichy głosi. Głosik, który znałem. Zmarszczyłem czoło i szybko przekręciłem klucz. Pociągnąłem za klamkę i stanąłem jak sparaliżowany.
- Mia?


- Michael...- pisnęła rzucając mi się na szyje. Objęła moją szyje ramionami i oparła głowę na klatce piersiowej. Owiłem swoje dłonie wokół jej tali, a stopą zamknąłem drzwi. Byłem szczerze szokowany jej widokiem. Naprawdę się tego nie spodziewałem. Wzdychałem znowu jej słodki różany zapach perfum i fiołkowego szamponu do włosów. Mmm...kocham fiołki.
- Co ty tu robisz? - spytałem. Rudowłosa odsunęła się odrobinę, lecz dalej pozostała w moich objęciach. Spojrzała mi w oczy. Dwa czarne koraliki... z tym dziwnym, intrygującym płomykiem.
- Przyjechałam do ciebie ponieważ się stęskniłam. Masz coś przeciw temu? - zmarszczyła czoło.
- Oczywiście, że nie. Ja też bardzo tęskniłem...- musnąłem delikatnie jej usta. Oblizałem wargi czując smak owocowej pomadki. Odwzajemniła pocałunek. Przysunąłem ją bliżej siebie, a ona zanurzyła palce w moich wilgotnych jeszcze odrobinę kosmykach włosów. Mój oddech przyspieszył, i zgrał się w jedno z jej. Podniosłem ją ostrożnie i położyłem na kanapie w salonie. Usiadłem na niej okrakiem, a potem  odszukałem jej nadgarstki i ulokowałem je nad rudą główką i przytrzymałem jedną ręką.
Pisnęła cicho kiedy moje usta zjechały trochę niżej. Na szyje, a potem na dekolt...
Podnosiła się odrobinę i opadała bezwładnie na  sofę.
- Panie Michael? Sałatka. - odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni. Spojrzałem w drzwi, w które ktoś uporczywie pukał. Podszedłem do nich poprawiając kołnierz.
- Dziękuje - powiedziałem odbierając potrawę. Przekręciłem kluczyk w drzwiach, a potem odstawiłem jedzenie na blat kuchenny. Mia siedziała na kanapie i chichotała.
Pokręciłem głowa również trochę rozbawiony.
- Masz ochotę na sałatkę? - zaproponowałem pokazują dłonią na miskę pełną pomidora, sałaty i innych rzeczy. Wstała i uśmiechnęła się szeroko podchodząc do mnie.
- Z przyjemnością. - szepnęła składając delikatny pocałunek na moim policzku.
- Widzę, że przyjechałaś do mnie by sobie tylko pojeść. - zaśmiałem się.
- To taki mały bonus...- odwzajemniła uśmiech.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Uwaga! Nie musisz tego czytać, jeśli nie masz ochoty słuchać mojego narzekania B)

Cześć...
Napisałam ten rozdział jakiś czas temu i powiem, że nie jestem zadowolona.
Nie wiem dlaczego w ogóle go dodaje.
Końcówka sama mi się nasunęła bo....taka mi  pasowała?
I nie miałam pomysłu na inną .-.
Więc mam nadzieje, że w następnym najdzie mnie wena i wymyśle co Mia może mu powiedzieć :")
Jestem totalnie wykończona więc nawet nie sprawdzałam błędów. Wiem, że słowa "drzwi" się za często pojawia, ale jak inaczej mogę je zastąpić? Wrota, drewniany prostokąt? Nie wiem...
Kompletnie nie mam pomysłu na koniec. Napisałam już dwa ostatnie rozdziały, a za nic nie mogę napisać notek wcześniejszych. Dobra...to ja nie zamulam.
Miłego dnia.
Dziękuje za wszystkie komentarze pod poprzednim.
Przepraszam za błędy.
Ps. W tym rozdziale jest wiele faktów prawdziwych, a przynajmniej zdarzeń. I zdanie, które wypowiedział Michael jest prawdziwe.
Pss. Jak podoba się nowy wygląd bloga? :)

PAMIĘTAJCIE WYWIESIĆ FLAGĘ!!
Przepraszam ale duch patrioty nakazał mi o tym przypomnieć :3

                             " To nasze życie i mamy prawo ułożyć je sobie jak tylko chcemy "




6 komentarzy:

  1. Wszystko fajnie.... Sorry nie mną weny na komentarz... Tylko odnoście tego zdania czy on nie powiedział"prawie 7 razy"? Muszę to sprawdzisz
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz to mój błąd. Michael objechał świat 6 razy, a nie siedem :)

      Usuń
  2. *.*
    Jestem pod mega wrażeniem.
    Ach, wyjazd do Polski... Jeszcze w dzisiejszym dniu... :3
    Cudowne!
    A co do wyglądu...
    Jest bombowy! Strasznie mi się podoba :D
    Pozdrawiam Cię i życzę dużo weny.
    Susie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejo, notka cudowna. Dobrze odałaś, ten wyjazd do Polski. Ciekaw jestem jakby to było gdyby Michael tu zamieszkał na stałe? Wyszła ci naprawdę cudownie ta notka.
    Pozdrawiam. Mike

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też się ciągle nad tym zastanawiam, w szczególności zadaję sobie pytanie czy dalej by żył :(

      Pozdrawiam

      Usuń
  4. hej skarbie! tu ja z man-in-the-mirror-mj !
    notka mi sie bardzo podoba, shipuje ich jak nikogo innego hah oczywiscie jestem na bierząco z twoich blogiem ale miałam problemy z kątem i nie mogłam dodawac komentarzy:(
    jeśli będziesz chciała zapraszam do mnie, na tym koncie będę kontynuowała tamto opowiadanie.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń